Routes

Planner

Features

Updates

App

Login or Signup

Get the App

Login or Signup

🚲 Igloo

Follow

Map data © OpenStreetMap contributors
About 🚲 Igloo
Distance travelled

2,149 km

Time in motion

171:54 h

Recent Activity

    went for a hike.

    a day ago

    🎄 Z dobrego źródła i ze szczerego serca 🎄

    Szukając dziś świątecznego klimatu dotarłam do samego początku. Do miejsca, w którym Olza dopiero uczy się płynąć - prosta, krystalicznie czysta i pełna obietnicy. Mizerny, cichy potok, nieznający jeszcze sporów ani granic. I pomyślałam, że nadchodzący czas jest właśnie takim źródłem, momentem, od którego można zacząć na nowo, spokojniej, uważniej i bliżej siebie. Niech więc te Święta popłyną jak Olza z pieśni Jana Kubisza: cicho i wiernie, przez znajome brzegi, niosąc to, co łączy, a nie dzieli. Życzę Wam chwil, które mają swoje źródło w rzeczach najprostszych: w rozmowie, w obecności, w szczerym śmiechu. Chwil, które zostają na dłużej, ogrzewają pamięć i niosą dobro, nawet gdy droga skręca nie tam, gdzie planowaliśmy. Dziękuję, że przyjęliście mnie jak wigilijnego, niespodziewanego gościa i obdarowaliście ogromem serdeczności. Dziękuję Wam, za radość, za wzruszenia, za tony inspiracji i cichą motywację, która nie pozwala usiąść na laurach. Oby nadchodzący rok miał w sobie więcej sensu niż pośpiechu, więcej prawdziwych spotkań niż planów i dość odwagi, by czasem popłynąć pod prąd. Niech każdy z nas płynie po swojemu, ale nigdy samotnie. Wesołych, prawdziwych Świąt 🎄

    01:47

    8.01km

    4.5km/h

    180m

    170m

    , , and others like this.
    1. about 11 hours ago

       ❤️❤️❤️

    went for a hike.

    December 14, 2025

    ...trzeba pielęgnować! Za wszelką cenę. Krótka wycieczka, wyrwana z napiętego harmonogramu, z młodzieńcem, który postanowił spleść swoje losy z brytyjską armią. Podążaliśmy ścieżkami, którymi niegdyś kroczył jego ojciec, przywołując wspomnienia, te zamierzchłe i te wciąż żywe, przeplatając je bieżącą rozmową o nas samych. Kontakt mamy rzadki, a mimo to cieszę się, że nadal istnieje, pomimo okoliczności i odległości, które nas dzielą. Rozpiera mnie duma. Determinacja, hart ducha, odwaga i pozytywna energia drzemiące w tym młodym człowieku, mimo trudności, jakie przyszło mu dotąd pokonać, powinny być przykładem dla wielu w dzisiejszym świecie. Dzielny i zawzięty Highlander. Dziękuję P. Życie pisze dziwne scenariusze, mimo to cieszmy się, że nie zabrakło mu jeszcze atramentu ;)

    01:53

    6.27km

    3.3km/h

    240m

    250m

    , , and others like this.
    1. 4 days ago

       A very nice walk, full of memories. Best regards 😘

      Translated by Google •

    went for a bike ride.

    December 9, 2025

    Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że rower jest panaceum na wszystkie dolegliwości, zwłaszcza te, które potrafią podgryzać duszę. Gdy nadchodzi pora, by ostudzić bulgoczące emocje, wystarczy osiodłać rower i ruszyć przed siebie. Z każdym obrotem korby emocjonalne ciśnienie ustępuje temu zrodzonemu z wysiłku. Pogoda nie gra roli. O tej porze roku liczy się tylko to, że nie pada. Chmury niech sobie wiszą, i tak wpisują się w nastrój. Na szczęście aura postanowiła dogonić pompowane morale. Chmury powoli rozsuwały kurtynę krajobrazu i wbrew ponurym prognozom, oddały część nieba słońcu, którego dziś nikt się tu nie spodziewał. A ono, nic sobie nie robiąc z kalendarza, pluskało się w okolicznych stawach, podwajając swą moc w lustrzanym odbiciu. Dziś wszystko jakby poklepywało mnie po plecach: widok na pogórze, malownicze chmury, ciepły, lekki wiatr, sucha szosa i to słońce, które napełniało serce jasną obietnicą. Dobrze czasem przypomnieć sobie, jak niewiele potrzeba do szczęścia i jak spojrzenie z dystansu potrafi rozbroić niepokój, który jeszcze przed chwilą wydawał się tak istotny. Nowy dzień zawsze niesie nowe nadzieje. Wszystko da się wyprostować. Wystarczy pamiętać o priorytetach, tych, które naprawdę mają znaczenie w dłuższej perspektywie. Ech, życie… lubię cię. Pamiętaj tylko proszę, że nic nie stoi na przeszkodzie, byś dalej odwzajemniało tę sympatię.

    03:50

    65.7km

    17.1km/h

    510m

    510m

    , , and others like this.
    1. December 9, 2025

       aha, just a little while longer and you'll be gone 🤣🤣🙆🫢. I know that from somewhere. 🤣

      And great photos too 💪😁👀.

      Translated by Google •

    went for a bike ride.

    December 7, 2025

    Ziarnko do ziarnka... Orion kazał. Tyle w temacie ;)

    02:14

    39.8km

    17.8km/h

    230m

    230m

    , , and others like this.
    1. December 7, 2025

       good girl 🤣🤣😎.

      Translated by Google •

    went for a bike ride.

    December 6, 2025

    Szybka zmiana weekendowych planów zakończyła się zaskakująco pozytywnym finałem, choć Mikołaj śniegu nie dowiózł, a aura za oknem wyraźnie namawiała, by zostać pod kocem. Alternatywą było sobotnie latanie na szmacie więc wybór był zgoła oczywisty.Prognozy pogodowe obiecywały, że mgła się podniesie… szkoda tylko, że zapomniały wspomnieć, że owszem, ale o pięć centymetrów. W naprędce skleconym planie - projektowanym na rower szosowy! była sześćdziesiątka i pięć nowych kwadratów. Mąż dorzucił jeszcze dwa i dziesięć kilometrów ekstra. A że jechało mi się wyjątkowo dobrze, to na koniec sama wydłużyłam trasę o kolejne kilka km. Przez chwilę chodziło mi po głowie, żeby dobić do setki. Przez chwilę, bo przecież jestem rozsądną, dojrzałą kobietą, która nie ulega wpływom i nie daje się prowokować… prawda? :D No dobra, karty na stół: dalej bym nie pojechała, chyba że przyklejona do czyjegoś koła, albo gdybym wcześniej wyjechała. Przy okazji znów dowiedziałam się czegoś o sobie - jednak jestem umiarkowanie zimnolubnym stworzeniem, temperatury w okolicach 5+ są dla mnie ideolo. Największe zaskoczenie - Stawy Harmęskie. W gęstej jak mleko mgle, na mokradłach idealnych na kolarstwo szosowe :-)czekałam tylko aż z trzcin wypełzną paskudne Mglaki :) Na szczęście miałam na podorędziu osobistego Wiedźmina więc nawet jeśli coś miałoby mnie dopaść, to co najwyżej zadyszka :) Przejazd przez Wilcze Doły i Wilczkowice dedykuję Szanownemu Leśniczemu z Wilczych Lasków, widzę tu przestrzeń do nawiązania owocnej partnerskiej współpracy. Być może na wymianę będzie można przyjechać ;) Lubię takie spontaniczne zrywy, szczególnie gdy kończą się osiągnięciem zamierzonego celu. Sama sobie zrobiłam prezent na Mikołaja: 2000 km właśnie pękło — całkiem przyzwoity wynik jak na pierwszy rok na komoocie. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ciekawa jestem, co przyniesie kolejny.

    04:35

    81.2km

    17.7km/h

    440m

    450m

    , , and others like this.
    1. December 6, 2025

      Igloo amazing 80km Bravo 👍😁

      Translated by Google •

    went for a hike.

    November 30, 2025

    Poszłam po paczkę, wróciłam z paczką. Uznajmy to za sukces w podtrzymaniu serii i nie drążmy tematu 😎

    01:53

    9.27km

    4.9km/h

    50m

    50m

    , , and others like this.
    1. December 1, 2025

      And where is the bike?

      Translated by Google •

    went cycling.

    November 19, 2025

    Przypomnijcie mi proszę - to był mój pomysł, żeby pchać się na rower późną jesienią?🤔Czy to była nasza wspólna decyzja?😁 Zimne były właściwie tylko stópki i skostniałe palce u rąk na ostatnim zjeździe, kiedy było mi już kompletnie wszystko jedno, byle tylko dotrzeć do domu. Cała reszta w pełnym komforcie, a sam wyjazd - rewelacja. Na rzut w dal rowerem nad Balatonem zawsze przecież można przymknąć oko :-) Zastanawiam się, czy mamy w tym zacnym komootowym gronie jakichś zapalonych morsów. Za każdym razem, gdy mijam trzebiński Balaton, przypominam sobie, że jeszcze nigdy w życiu nie próbowałam morsowania. A chciałabym, chciała. To był naprawdę dobry dzień, cieszę się, że przydarzył się właśnie mnie🙃 A...no i nie ma się co czarować, winter is coming❄❄❄

    02:20

    37.1km

    15.9km/h

    380m

    380m

    1. November 19, 2025

       It was definitely your idea 😂, none of us are that crazy 😄

      Translated by Google •

    went for a bike ride.

    November 15, 2025

    Wybierając się na Żelazny Szlak Rowerowy w połowie listopada warto pamiętać o jednej, wydawałoby się oczywistej rzeczy - spakowaniu własnego prowiantu.🤦 Wybraliśmy się tam zupełnie spontanicznie, bez większego planu i przygotowania. W głowie mieliśmy prostą myśl: „Przecież to cywilizowana kraina, po drodze zjemy coś dobrego, czeskiego”. Taaa...😎 Trasę rozpoczęliśmy w okolicach Karviny. Mimo, że kusiło, głupio było zaczynać kręcenie od kawy, zostawiliśmy ją na później. Z każdym połykanym kilometrem, utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że była to odważna i średnio przemyślana decyzja. Gastronomia na szlaku już późną jesienią zapada w zimowy sen. Mimo kilku średnich odcinków poprowadzonych dość ruchliwymi szosami, znaczna część szlaku biegnie po dawnych nasypach kolejowych, po liniach, którymi kiedyś transportowano węgiel z okolicznych kopalń. Przyjemnie się kręci po tej wyjątkowo wygodnej nawierzchni, a o tej porze roku popularny szlak nie jest zbyt oblegany przez cyklistów. Największym zaskoczeniem okazało się nieoczywiste połączenie przemysłowej przeszłości Karviny z nostalgiczną elegancją dawnego gotycko-renesansowego, niezależnego niegdyś, miasta Fryštát. Sporo tu perełek: rozciągający się nad Olzą pieszo-rowerowy Most Darkov, jeden z najładniejszych jakie widziałam, Zamek Fryštát czy wyjątkowo klimatyczny ryneczek. Z kolei dzielnica Darkov to jedno z najstarszych i najsłynniejszych uzdrowisk jodowo–bromowych w Czechach, a najbardziej zachwycający element - historyczny budynek Darkov Spa wyłania się nagle, spośród drzew i spokojnych alejek otaczającego go Parku Zdrojowego. W jesiennym, lekko mglistym świetle budynek wygląda jak spokojny i nieco tajemniczy kadr z przedwojennego filmu. Kiedy przejeżdżaliśmy wzdłuż efektownie przeszklonych pawilonów, pamiętających czasy monarchii austro-węgierskiej, jednomyślnie stwierdziliśmy, że koniecznie trzeba tu wróci, najlepiej wiosną. 🌿 Jesienią trasa ma swój specyficzny urok i tchnie spokojem. Zielony dywan z polsko-czeskiego mchu :) tłumi hałas kół, a las pachnie mieszanką wilgotnego drewna i opadłych liści. Z czystym sercem można polecać większą część trasy jako idealne miejsce rodzinnych wycieczek. Skąd tytuł relacji? 🙂 W jedynej otwartej czeskiej knajpie, do której dotarliśmy praktycznie na samym końcu naszej trasy, jako odpowiedz na pytanie "Co dobrego możemy zjeść?"usłyszeliśmy: "Tu se nevaří!”. W głowie mieliśmy już obrazek idealnego finału: ciepłe knedliki, polędwiczka, gęsty sos... smaki dzieciństwa. Wiedzeni zapachami, które unosiły się w powietrzu i brzmiały jak najlepsza obietnica obiadu, weszliśmy do środka tylko po to, żeby dowiedzieć się, że aromaty domowego czeskiego jedzenia zarezerwowane są dla gości wynajmujących sąsiadujący lokal. W dostępnej dla wszystkich części baru serwowano tylko piwo. Klasyczne czeskie, dobre jak zawsze, ale jednak nie to, czego domagało się podniebienie :). Morał z podróży: na żelaznym w listopadzie najpierw jedz, a potem jedź 🙃 Ahoj!🙋

    02:37

    55.9km

    21.3km/h

    260m

    250m

    , , and others like this.
    1. November 16, 2025

      As a curiosity, I'll add: You probably weren't entirely aware that in Moszczenica you crossed a bridge that crosses both a road and a river. There are two such places in Europe, and both are in Poland. This place is less famous because it doesn't have regular tracks, only a narrow-gauge railway. 😁

      Translated by Google •

    went for a bike ride.

    November 14, 2025

    Trasa miała być szybka, łatwa i przyjemna, co mogło oznaczać tylko jedno: płaska jak stół WTR’ka. Weterynarz czekał, pupil się niecierpliwił, okienko czasowe było wyjątkowo wąskie, ale o odpuszczaniu nie mogło być mowy 😊 Target sam się nie zrobi. 😁 Listopad, który najwyraźniej zapomniał, że nie zalicza się już do miesięcy wczesnojesiennych, dziś dobitnie ogłosił koniec rozpusty. Chociaż mam cichą nadzieję, że tylko zapowiedział krótką przerwę od bajkowych zachodów słońca. Na szczęście trafnie wybrany kierunek jazdy pozwolił mi w pełni nacieszyć się niebiańskim spektaklem. Słońce wyglądało tak, jakby naciągało na siebie puchowe pierzyny chmur. Trudno mu się dziwić, skoro prognozy zapowiadają rychłe opady śniegu. Miałam wręcz wrażenie, że jego tarcza nie tyle znika za horyzontem, co pluska się w falach nawłociowego oceanu. W powietrzu delikatnie czuć już nadchodzący ziąb. Mimo to jazda wciąż sprawia przyjemność. Nie odczułam jeszcze jesiennego, przenikliwego chłodu. Może to zasługa odpowiednich ubrań, a może koktajlu z endorfin. Sama nie wiem. Ważne, że działa. 🙂

    01:06

    24.1km

    21.9km/h

    90m

    90m

    , , and others like this.
    1. November 14, 2025

       As always, great photos....

      Translated by Google •

    went for a bike ride.

    November 13, 2025

    Mało dziś czasu na opowieści, bo komootowe towarzystwo wyjątkowo hiperaktywne, a sumienie nakazuje zapoznać się z każdą wyprawą małą to, czy dużą ;) Zatem w telegraficznym skrócie: 1. Kolejne dwie dyszki zaliczone 2. Zdjęć, jak zawsze - niewiele :-) 3. Uświadomiłam sobie, że jednak nie jestem daltonistką. Lampka świeci na zielono... gdy bateria pada. 4. No i padła. Właśnie dziś, w drodze powrotnej. Stąd wyżyłowane🤪tempo na ostatnim odcinku szosy, w obawie żeby mnie ktoś nie zdmuchnął do rowu. 5. Dorzuciłam zdjęcie osiągów obecnej lampki - odległość od źródła do podświetlonego berberysa to jakieś dwa metry. Także ten... "ciemność też ma swój urok" - jako rzecze Kinga 😁 6. Cudna ta jesień, mimo że już nie złota ;)

    01:08

    22.1km

    19.5km/h

    160m

    170m

    , , and others like this.
    1. November 13, 2025

      Beautiful photos 💯

      Translated by Google •

    Loading