About Wojciech Lech
8,987 km
1154:15 h
Recent Activity
Wojciech Lech went gravel riding.
September 14, 2025
Do 3 Etapu podchodziłem z dużą rezerwą. Na ten dzień zapowiadały sie deszczze i to w zasadzie od samego początku. Wiedziałem wiec że nie uniknę zmoknięcia, chciałem wiec zadbać aby nie zmarznąć (po zakończonym etapie czekała mnie jeszcze 6ciogodzinna jazda samochodem do domu). Założyłem wiec że będę jechał w kurtce - i to był pierwszy błąd. Na linii startu okazało sie ze deszcz wcale nie jest przesadzony, nie było już jednak czasu na modyfikacje. Byłem wiec mokry dość szybko ale z przegrzania. Podbudowany dobrymi wynikami z poprzednich etapow podpiąłem się - jak sie potem okazało - pod pierwszoligowy pociąg. Jak sie zorientowałem że jadę w składzie z liderami tabeli to postanowiłem utrzymać sie na ogonie jak najdłużej. Wytrzymałem do 55km i było to moje najszybsze 50 km, a potem i najszybsza setka. Od 55km jechałem w zasadzie solo raz po raz kogoś wyprzedzając lub będąc wyprzedzanym. Osoby które mnie wyprzedzały były jednak na tyle mocniejsze, że nie udawało mi sie nawiązać z nimi współpracy lub choćby usiąść na kole. Uganianie sie za pierwszoligową lokomotywą jednak dość istonie mnie wyczerpało. Postanowiłem wiec nieco zmodyfikować strategie żywieniową i wcześniej zacząłem przyjmować żele, chcąc jak najdłużej utrzymać wypracowana pozycję. Na około 12-15km przed metą doszedłem do Michała, który startował w "REZA wyścig" (brał udział tylko w niedzielnej trasie i grupa ta startowała 10 min przed nami). Kolega popełnił ten sam błąd - zbyt mocno forsując sie jadąc na ogonie mocniejszej grupy. Postanowiliśmy jednak na końcówce popracować razem. Nie trwało to jednak długo, około 8/7 km przed metą na trasie pojawiły sie piaski jak na plaży, dodatkowo okraszone podjazdami i korzeniami. Na jednym z nich uciekło mi koło i zaliczyłem glebę. Michał, pomógł mi sie pozbierać po czym pogoniłem go aby jecha dalej sam potrzebowałem kilku głębszych oddechów aby ponownie wsiąść na koła. Miałem nawey nadzieję ponownie go dogonić ale noga wyraźnie juz nie podawała. Dosłownie na ostatniej prostej doszli do mnie Emil i Kasia (jechałem w ich towarzystwie do około 30 km) udzieliła mi sie ich sprinterska dynamika na finiszu i razem dotarliśmy do mety. Ostatecznie ponownie udało mi sie poprawić wynik - do mety dotarłem 15ty. Na tej pozycji zakończyłem tez klasyfikację generalną i przyznam że było to dotychczas moje najszybsze grawelowanie (pomimo nidoleczonych jeszcze kontuzji)
05:31
142km
25.7km/h
630m
610m
Wojciech Lech went gravel riding.
September 13, 2025
Drugi dzień zmagań rozpocząłem bez przeszkód, czułem sie dobrze zregenerowany. Nieco obawiałem sie trasy ponieważ wieczorem i w nocy padało i sam poranek był chłodniejszy i mglisty. Chłód czułem jednak jedynie w kilku pierwszych minutach a same trasy okazały sie dość suche. Suche i szybkie, co ponownie mnie zaskoczyło. kilkukrotnie udało sie sformułować jazdę w grupie dzieki czemu udało sie nieco oszczędzić sily i jednocześnie utrzymać wysokie tempo. Jazda w grupie jest dużo bardziej efektywna, jednak każdy z nas ma inne potrzeby i przygotowanie - czasem więc potrzeby zatrzymania w skleie na uzupełnienie zapasów powodowały że skład grupy stałe sie modyfikował. Ostatnia grupa z Robertem i Tomkiem rozerwała sie miedzy 100 a 110 km, dalej jechałem solo.Tomek uciekł do przodu a Robet musial zjechać uzupełnić zapasy wody. Ja wyciągnąłem jednak lekcje z pierwszego dnia i tym razem zabrałem że sobą nerkę z bukłakiem dzięki czemu nie miałem potrzeby postoju. Tak dociągnąłem do mety kończąc na 17tej pozycji.
05:39
142km
25.1km/h
480m
470m
Wojciech Lech went gravel riding.
September 12, 2025
ETAP 1 - 126km, chciałem potraktować rozgrzewkowo. Od czasu czerwcowej kontuzji to pierwszy dystans istotnie powyżej 100km, nie bylem pewien wiec jak organizm bedzie reagował. Event ten był takze moim pierwszym typowo gravelowym ultra. Wcześniej startowalem na MTB i na trasach o istotnie wiekszych przewyższeniach. Z tego wzgledu nie do końca wiedzialem czego sie spodziewać. W połowie dystansu podczas rozmowy z uczestnikiem zdałem sobie sprawę, że tempo jest jednak zdecydowanie szybsze niż zakładałem. Czułem sie jednak komfortowo więc tylko odrobinę odpuściłem rezerwujac sily na kolejne dni. Pod koniec dystansu potrzebowałem uzupełnić płyny w Dino, wracając na trase dałem sie jednak ponieść euforii i ponownie przyspieszyłem. Ostatecznie, 1 dnia do mety dojechałem 20sty. I nieco zaskoczony, że tak to szybko poszło. Zapadła też decyzja - kolejne etapy lecimy bez przestoju, zabierając ze sobą dodatkowo bukłak.
05:16
126km
24.0km/h
560m
580m
Wojciech Lech went for a hike.
August 13, 2025
00:30
1.96km
3.9km/h
20m
30m