About 🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲
𝗭𝖺𝗉𝗋𝖺𝗌𝗓𝖺𝗆 𝖽𝗈 ś𝗐𝗂𝖺𝗍𝖺, 𝗐 𝗄𝗍ó𝗋𝗒𝗆 𝗄𝖺ż𝖽𝖺 𝗐𝗈𝗅𝗇𝖺 𝖼𝗁𝗐𝗂𝗅𝖺 𝗃𝖾𝗌𝗍 𝖻𝗋𝖺𝗆ą 𝖽𝗈 𝗉𝗋𝗓𝗒𝗀𝗈𝖽𝗒. 𝖳𝗈 𝖿𝗂𝗅𝗈𝗓𝗈𝖿𝗂𝖺 🚶, 𝗀𝖽𝗓𝗂𝖾 𝖻𝗒𝖼𝗂𝖾 𝗐 𝖽𝗋𝗈𝖽𝗓𝖾 𝗌𝗍𝖺𝗃𝖾 𝗌𝗂ę 𝖼𝖾𝗅𝖾𝗆 𝗌𝖺𝗆𝗒𝗆 𝗐 𝗌𝗈𝖻𝗂𝖾 – 𝗇𝗂𝖾𝗓𝖺𝗅𝖾ż𝗇𝗂𝖾 𝖼𝗓𝗒 𝗉𝗋𝗈𝗐𝖺𝖽𝗓𝗂 𝗉𝗋𝗓𝖾𝗓 𝗀ó𝗋𝗌𝗄𝗂𝖾 𝗌𝗓𝗅𝖺𝗄𝗂 ⛰️, 𝖼𝗓𝗒 𝗅𝖾ś𝗇𝖾 ś𝖼𝗂𝖾ż𝗄𝗂 🌲.
„Podróż tysiąca mil zaczyna się od jednego kroku.”
— Lao Tzu
— 𝗠𝗲𝗻𝘁𝗮𝗹𝗻𝘆 𝗥𝗲𝘀𝗲𝘁 —
𝖳𝗈 𝗇𝖺𝗃𝗅𝖾𝗉𝗌𝗓𝗒 𝗆𝖾𝗇𝗍𝖺𝗅𝗇𝗒 𝗋𝖾𝗌𝖾𝗍 🧘. 𝖦𝖽𝗒 𝗐 𝗋𝗒𝗍𝗆 𝗉𝗈𝗄𝗈𝗇𝗒𝗐𝖺𝗇𝗒𝖼𝗁 𝗄𝗂𝗅𝗈𝗆𝖾𝗍𝗋ó𝗐 𝗈𝖽𝖽𝖾𝖼𝗁 𝗌𝗍𝖺𝗃𝖾 𝗌𝗂ę 𝗀łę𝖻𝗌𝗓𝗒, 𝖼𝗈𝖽𝗓𝗂𝖾𝗇𝗇𝖾 𝗍𝗋𝗈𝗌𝗄𝗂 𝗍𝗋𝖺𝖼ą 𝗇𝖺 𝗓𝗇𝖺𝖼𝗓𝖾𝗇𝗂𝗎. 𝖬𝗒ś𝗅𝗂 𝗌𝗂ę 𝗋𝗈𝗓𝗃𝖺ś𝗇𝗂𝖺𝗃ą ✨, 𝖺 𝗉𝖾𝗋𝗌𝗉𝖾𝗄𝗍𝗒𝗐𝖺 𝗐𝗋𝖺𝖼𝖺 𝖽𝗈 𝗐ł𝖺ś𝖼𝗂𝗐𝗒𝖼𝗁 𝗉𝗋𝗈𝗉𝗈𝗋𝖼𝗃𝗂.
„W każdym spacerze z naturą człowiek otrzymuje znacznie więcej, niż szuka.”
— John Muir
— 𝗪𝗶𝗲𝗿𝗻𝘆 𝗞𝗼𝗺𝗽𝗮𝗻 —
𝖱𝗈𝗐𝖾𝗋 𝖬𝖳𝖡 🚵 𝗃𝖾𝗌𝗍 𝗐𝗂𝖾𝗋𝗇𝗒𝗆 𝗄𝗈𝗆𝗉𝖺𝗇𝖾𝗆 – 𝗄𝗅𝗎𝖼𝗓𝖾𝗆 🔑 𝖽𝗈 𝗆𝖺𝗅𝗈𝗐𝗇𝗂𝖼𝗓𝗒𝖼𝗁 𝗓𝖺𝗄ą𝗍𝗄ó𝗐, 𝗎𝗄𝗋𝗒𝗍𝗒𝖼𝗁 𝖽𝗅𝖺 𝗂𝗇𝗇𝗒𝖼𝗁. 𝖳𝗎 𝗇𝗂𝖾 𝖼𝗁𝗈𝖽𝗓𝗂 𝗈 𝖻𝗂𝖼𝗂𝖾 𝗋𝖾𝗄𝗈𝗋𝖽ó𝗐, 𝗅𝖾𝖼𝗓 𝗈 𝖼𝗓𝖾𝗋𝗉𝖺𝗇𝗂𝖾 𝖼𝗓𝗒𝗌𝗍𝖾𝗃 𝗋𝖺𝖽𝗈ś𝖼𝗂 𝗓 𝗐𝗂𝖽𝗈𝗄ó𝗐 🌅, 𝗓𝖺𝗉𝖺𝖼𝗁𝗎 𝗅𝖺𝗌𝗎 𝗂 𝗌𝖺𝗆𝖾𝗀𝗈, 𝗋𝗒𝗍𝗆𝗂𝖼𝗓𝗇𝖾𝗀𝗈 𝗋𝗎𝖼𝗁𝗎.
„Trudności wzmacniają umysł, tak jak praca wzmacnia ciało.”
— Seneka Młodszy
— 𝗠𝗮𝗽𝗮 𝗪𝘀𝗽𝗼𝗺𝗻𝗶𝗲ń —
𝖡𝗈 𝗐 𝗍𝗒𝗆 𝗐𝗌𝗓𝗒𝗌𝗍𝗄𝗂𝗆 𝖼𝗁𝗈𝖽𝗓𝗂 𝗈 ś𝗐𝗂𝖺𝖽𝗈𝗆𝖾 𝗄𝗈𝗅𝖾𝗄𝖼𝗃𝗈𝗇𝗈𝗐𝖺𝗇𝗂𝖾 𝗆𝗈𝗆𝖾𝗇𝗍ó𝗐, 𝖺 𝗇𝗂𝖾 𝖻𝖾𝗓𝗋𝖾𝖿𝗅𝖾𝗄𝗌𝗒𝗃𝗇𝖾 𝗓𝖺𝗅𝗂𝖼𝗓𝖺𝗇𝗂𝖾 𝗄𝗂𝗅𝗈𝗆𝖾𝗍𝗋ó𝗐. 𝖳𝗈 𝗍𝗐𝗈𝗋𝗓𝖾𝗇𝗂𝖾 𝗐ł𝖺𝗌𝗇𝖾𝗃 𝗆𝖺𝗉𝗒 🗺️ 𝗐𝗌𝗉𝗈𝗆𝗇𝗂𝖾ń, 𝗇𝖺 𝗄𝗍ó𝗋𝖾𝗃 𝗄𝖺ż𝖽𝗒 𝗌𝗓𝖼𝗓𝗒𝗍 🌄 𝗂 𝗓𝖺𝖼𝗁ó𝖽 𝗌ł𝗈ń𝖼𝖺 𝗆𝖺𝗃ą 𝗌𝗐𝗈𝗃𝖾 𝗐𝗒𝗃ą𝗍𝗄𝗈𝗐𝖾 𝗆𝗂𝖾𝗃𝗌𝖼𝖾.
„Nie pamiętamy dni, pamiętamy chwile.”
— Cesare Pavese
5,892 km
514:32 h
Recent Activity
- 🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲6 days ago
For those interested, I recommend watching the video of the exploration. Headphones will definitely enhance the experience 😝
Urbex. Somewhere in central Poland
Translated by Google •
- 🚲 IglooNovember 30, 2025
And now, completely free of any sarcasm 😉
Thank you for this journey, not only in the mountains, but also through nostalgic memories. Your photos and description put me in a Christmas mood without kitsch, without exaggeration, without all the commercialism that starts to assail us right after All Souls
Translated by Google •
- 🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲November 30, 2025
To give you a glimpse of the trail experience, I'm uploading a few short videos—no editing needed! ;)
Translated by Google •
- 🚲 IglooNovember 28, 2025
The route for the weekend is ambitious 💪.
I'm looking forward to the report; I already have a feeling it's going to be interesting.
I plan to check out your other posts on Komoot, but I'll only be able to check in here occasionally for a few more days 🫤
Good luck tomorrow. May the force, the weather
Translated by Google •
- 🚲 IglooNovember 24, 2025
For views like these, I could become a human bowling ball :)
I'll hunker down here for a moment to read, smile to myself, admire the shots, and catch a little motivating wind in my sails 🙂
Translated by Google •
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 went for a hike.
7 days ago
Każda wędrówka zaczyna się od planu, a mój na ten dzień był ambitny, lecz prosty: połączyć nieznane ze sprawdzonym. Chciałem poznać nowe ścieżki Gostynińsko-Włocławskiego Parku Krajobrazowego w rejonie Lucienia i Miałkówka, by na deser zostawić sobie to, co w moim sercu zajmuje miejsce szczególne – najbardziej malowniczą część Parku, dolinę Skrwy Lewej. Początek to zawsze ekscytacja odkrywcy. Ruszyłem wzdłuż linii brzegowej jeziora Lucieńskiego, pozwalając, by las prowadził mnie swoimi ścieżkami. Przyznaję, w Miałkówku fantazja poniosła mnie na tyle, że na chwilę zgubiłem szlak, ale czyż nie na tym polegają najlepsze przygody? 😉 Leśna ścieżka finalnie wyprowadziła mnie na plażę z pomostami, a chwilę później znalazłem się nieopodal słynnych „Okrąglaków”. Można by rzec, że to „przypadek” zaprowadził mnie w ich stronę, ale tak naprawdę to ciekawość, podsycana zasłyszanymi opowieściami, kazała mi tam zajrzeć – to już jednak historia na zupełnie inną opowieść. Z satysfakcją odhaczyłem okolice jeziora na mojej osobistej mapie GWPK. ✅ Czas na nagrodę. ✨ A nagrodą była wędrówka przez dolinę Skrwy. To miejsce ma w sobie niezwykłą magię, która zmienia się z każdą porą roku, malując krajobraz wciąż nowymi barwami. Jest tu jednak coś, co pozostaje niezmienne – nieustanna praca niestrudzonych Architektów Krajobrazu. Ślady ich działalności są wszędzie: świeże wióry, precyzyjnie ogryzione pnie drzew, misternie budowane tamy. Choć dowody ich obecności otaczają mnie na każdym kroku, sami twórcy – bobry – pozostają niewidoczni. 🦫 Wielokrotnie wstrzymywałem oddech, licząc, że zobaczę ich przy pracy, ale jak dotąd pozostają tajemniczymi artystami tego leśnego zakątka. 🤫 Być może właśnie ta nieuchwytność dodaje temu miejscu uroku. Szlak, choć oficjalnie wytyczony, wije się głęboko w lesie, z dala od zgiełku. Rzadko można spotkać tu innych wędrowców, co sprawia, że cała przestrzeń zdaje się należeć tylko do Ciebie. To bezcenna okazja, by całkowicie skupić się na chwili – na szumie drzew, śpiewie ptaków, plusku wody i własnych myślach. 🧘♂️ Łącząc dreszczyk odkrywania nowych terenów z głębokim spokojem doliny Skrwy, rozumiem, dlaczego to miejsce jest dla mnie numerem jeden w całym GWPK. 🥇 To nie tylko kilometry do przejścia. To podróż w głąb natury i w głąb siebie. ❤️
04:38
23.9km
5.2km/h
110m
110m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 went for a hike.
7 days ago
Okrąglaki w Miałkówku nie śpią. Nigdy. W dzień udają tylko martwy beton, porzuconą pamiątkę po minionej epoce. Ale gdy słońce chowa się za linią drzew, a taflę jeziora spowija mgła, one budzą się i zaczynają polowanie. Czuwają pośród lasu, a ich puste, okrągłe formy są jak gigantyczne, nieruchome oczodoły wpatrzone w ciemność. 👀 Miejscowi omijają je szerokim łukiem. Dzieciom opowiada się historie, by trzymały się z daleka. Szeptem przekazują sobie legendę, że ten beton wciąż pamięta. 🤫 Pamięta każdy krzyk, każdy akt desperacji, jaki miał tu miejsce. A co najgorsze, od czasu do czasu lubi je odtwarzać w bezwietrzne noce, niczym zdarta płyta grająca melodię czyjejś agonii. 😱 Samo zbliżenie się do nich sprawia, że włosy stają dęba. Powietrze staje się nienaturalnie zimne, a cisza dzwoni w uszach. Wejście do środka jest jak pozwolenie, by potwór cię przełknął. 👄 W jednej chwili uderza cię smród — gęsta mieszanina wilgotnej ziemi, pleśni i czegoś jeszcze... czegoś mdląco słodkawego, jak zapach gnijących kwiatów na zapomnianym grobie. 🥀 Każdy twój krok po dywanie z potłuczonego szkła to bluźnierstwo, które zakłóca spokój tego miejsca. Chrzęst... chrzęst... chrzęst... 👣 Dźwięk niesie się po okręgach, budząc to, co drzemie w najgłębszych cieniach. Farba odchodząca od ścian zwija się w płaty, przypominając starą, zrzucaną skórę węża. Spod spodu wyłaniają się ciemne, wilgotne plamy, które w chybotliwym świetle latarki zdają się poruszać, tworząc na moment upiorne twarze. 😨 Starsi ludzie powiadają, że jeśli masz w sobie dość głupoty, by wejść do samego centrum największego z kręgów, stanąć idealnie pośrodku i zgasić światło... usłyszysz szept. 🗣️ To nie wiatr huczący w pustych ramach okiennych. To głos samego budynku, który opowie ci, co stało się z ostatnimi, którzy weszli tu z ciekawości. Podobno ostatni śmiałek, który spróbował tej sztuczki, usłyszał tylko jedno słowo: "Uciekaj". Jego przyjaciele, czekający na zewnątrz, usłyszeli tylko jego przeraźliwy wrzask, który nagle się urwał. Nigdy go nie znaleziono. Porozrzucane wokół przedmioty nie są zwykłymi śmieciami. To trofea. 🏆 Resztki, kości po uczcie, którą to miejsce urządza sobie co jakiś czas. Mały, dziecięcy bucik uwięziony w błocie. Pęknięte okulary leżące w kałuży rdzawej wody. To wszystko dowody na to, że Okrąglaki mają nienasycony apetyt. 💀 Stoisz teraz w środku, a twoja latarka zaczyna migotać. Bateria pada. Ciemność gęstnieje, zaciska się wokół ciebie jak pętla. Nagle czujesz to na karku... lodowaty, nienaturalny powiew, choć w środku nie ma grama wiatru. 🥶 A potem słyszysz go tuż przy swoim uchu. Cichy, chrapliwy szept, który nie jest echem, ale żywym głosem. "Zostań z nami..." 😈 Uwaga: urbex to aktywność niebezpieczna — konstrukcje mogą być niestabilne, na miejscu bywają ostre szkła, azbest, chemikalia lub dzikie zwierzęta. Zawsze sprawdź, czy masz prawo wejść na teren (własność prywatna, obszar chroniony) i zaopatrz się w odpowiedni sprzęt: kask, rękawice, latarkę, maskę przeciwpyłową. Jeśli nie masz pewności — zrezygnuj lub uzyskaj stosowne pozwolenia.
00:35
1.18km
2.0km/h
0m
0m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 went mountaineering.
December 6, 2025
Moja przygoda rozpoczęła się w aurze, którą tylko prawdziwy entuzjasta gór może nazwać “idealną” – było deszczowo, ponuro i ogólnie rzecz biorąc, pogoda bardziej zachęcała do pozostania pod kocem 🛌 niż do zdobywania szczytów. 🌧️ Ale co to za wyzwanie bez odrobiny szaleństwa? 🤪 Sam rezerwat Frankenthal-Missheimle to miejsce magiczne ✨, prawdziwa perła w sercu Wogezów, znana ze swoich kontrastów. Początek trasy to istna pocztówka 💌 i dowód na jego łagodniejsze oblicze – wędrówka wzdłuż wartkiego strumienia, którego krystaliczna woda spływa po omszałych skałach, tworząc serię bajkowych wodospadów. Każdy kolejny zakręt odsłaniał kaskadę piękniejszą od poprzedniej, tworząc atmosferę jak z innej, zaczarowanej krainy. 🌿💦 Niestety, sielanka szybko ustąpiła miejsca bardziej surowej rzeczywistości, a letnie zielenie przeszły w jesienne brązy 🍂, by ostatecznie powitać mnie w królestwie lodu i śniegu. ❄️⛷️ I tu zaczęła się prawdziwa zabawa: zamknięte szlaki. 🚧 Te same ścieżki, które zimą straszą lodem i zakazami, latem stają się celem wypraw całych rzesz wędrowców. Co ciekawe, wodospady na tych odcinkach, mimo zimowej aury, wcale nie zamarzły – z potężnym hukiem 🌊 przelewały się przez skalne progi, dodając dramaturgii całej przeprawie. Prawdziwą wisienką na torcie 🍒 była słynna ścieżka Krappenfels, wykuta w niemal pionowej skale 🧗, gdzie każdy krok wymagał pełnej koncentracji. Zakazy? To jakby góry mówiły: “Wchodź, jeśli się odważysz!”. W tych niebezpiecznych warunkach natrafiłem na kilku podobnych sobie, zagorzałych wędrowców 💪, którzy takie tabliczki traktują bardziej jako ostrzeżenie niż definitywny koniec trasy. Niestety pogoda skutecznie ukrywała widoki 🌫️, a deszcz na obiektywach aparatów 📷 dodatkowo utrudniał robienie zdjęć. Przerwa na gorącą kawę była prawdziwym zbawieniem. 🙏 Wypatrzyłem kawiarnię w okolicach wyciągu narciarskiego. W środku zimowych turystów było niewielu, za to pełno było lanserów zasiadających przy stolikach, których kontakt ze śniegiem ograniczał się chyba do oglądania go przez szybę. 😒 I wtedy wparowałem ja: przemoczony od stóp do głów 💧, z buffem na twarzy, czapką naciągniętą nisko na oczy i kapturem na głowie. Z przodu plecaka pobrzękiwały przypięte raczki obok kijków trekkingowych, a z tyłu dumnie prezentowały się rakiety śnieżne. W środku nie było chyba osoby, która nie lustrowałaby mnie wzrokiem. 🧐 A najlepsze w tym wszystkim? Kawa kosztowała jedyne 2€! ☕🤯 Kiedy ostatnio piłem tak tanią kawę, nawet nie pamiętam! Gdy zmierzch zapadł 🌇, a śnieg i lód nadal towarzyszyły mi na szlaku, przebrałem się w suche ciuchy i ruszyłem dalej. Czołówka na głowie była nieodłącznym towarzyszem – niczym latarnia morska prowadziła mnie przez ciemności. 🔦 Tryb nocny był trudny, ale cóż, uwielbiam to (nic na to nie poradzę ❤️). Nie tylko emocje były niezwykłe, ale także zdjęcia, które udało się uchwycić w tych warunkach – prawdziwe arcydzieła nocnej natury 🌌, mimo trudności z deszczem. 📸✨ Sprzęt był kluczowy: buff na twarzy, raczki lub rakiety na butach, kije trekkingowe i masa determinacji. 🥾💪 Ta wyprawa była pełna wyzwań, ale przecież właśnie o to chodzi – o przygodę, której nie zapomnę. 🎉🏞️
05:59
18.7km
3.1km/h
950m
960m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 went for a hike.
November 29, 2025
Data: Sobota, czas bliżej nieokreślony (po drugim kubku vin chaud 😉). Po opuszczeniu jednej magicznej krainy, moje sobotnie przygody rzuciły mnie prosto do kolejnej – do Colmaru. I powiem jedno: mam poważne podejrzenia, że tutejszy ratusz ma na dachu lądowisko dla reniferów 🦌, a na fotelu burmistrza zasiada brodaty jegomość w czerwonym kubraku 🎅. Innego logicznego wytłumaczenia dla tego, co tu się dzieje, po prostu nie ma. 🤷♂️ Stare Miasto to istny wehikuł czasu ⏳. Te wszystkie szachulcowe domy 🏘️, przechylone pod takimi kątami, że prawa fizyki zdają się tu tylko grzeczną sugestią, szepczą historie sprzed wieków. Widać w nich ten idealny mariaż niemieckiego porządku z francuską fantazją, który czyni Alzację tak wyjątkową. Ale zimą… o rany, zimą ❄️ to miejsce przechodzi na zupełnie inny poziom świadomości. 🤯 Ktoś wziął tę całą historyczną architekturę, oblał ją lukrem, posypał brokatem i udekorował taką ilością światełek ✨, że można by stąd wysyłać sygnały do odległych galaktyk 👽. Chodząc tymi uliczkami, czułem się jak statysta na planie filmowym w „Ktosiowie” 🎬. Każdy zaułek, każde okno i każdy mostek krzyczały „Wesołych Świąt!” z taką mocą, że zacząłem się rozglądać, czy zza rogu nie wyskoczy Grinch, by ukraść mi resztki cynizmu. Moja misja była więc jasna: zlokalizować jego jaskinię 🔎, zanim on zlokalizuje mój świąteczny nastrój. W powietrzu unosiła się gęsta mgła… Nie, chwila, to nie mgła. To zapach grzanego wina! 🍷 Ten słodki, korzenny eliksir, serwowany na każdym kroku, zdawał się być oficjalnym paliwem napędowym tego miasta 🚀. Tłumy ludzi, zamiast denerwować, tworzyły atmosferę wspólnego, radosnego szaleństwa 🎉, jakbyśmy wszyscy byli częścią tej samej, pięknej iluzji. I tu pojawia się pytanie fundamentalne: czy to magia tego miejsca 🪄 sprawiła, że widziałem elfy 🧝 chowające się w witrynach sklepowych, czy to po prostu trzeci kubek wina zaczął przejmować stery nad moją wyobraźnią? 😂 Szczerze? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. W Colmarze iluzja jest o wiele ciekawsza niż rzeczywistość. 🤩 Wasz oddany poszukiwacz Grincha (i kolejnego jarmarku) 😉,
01:18
4.34km
3.3km/h
10m
10m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 went for a hike.
November 29, 2025
Była sobie raz pętla, długa na piętnaście kilometrów, co wiodła przez krainę tak czarowną, że zdawała się snem. ✨ Wędrówka rozpoczęła się w królestwie strumienia Wormsbach, którego srebrne kaskady opowiadały prastare historie. 🏞️💧 Powietrze drżało od magii – brakowało jeno śmiechu krasnali 🧙♂️ kryjących się za omszałymi głazami i Śpiącej Królewny 👸😴, co ucięła sobie drzemkę w paprociach. Kaskady, skały i konary drzew splatały się w żywy gobelin, utkany ręką samej Natury. Człowiek jeno, z pokorą, dołożył kilka drewnianych mostków 🌉, by śmiertelnicy mogli kroczyć przez ten zaczarowany szlak, nie mącąc jego spokoju. Piękno tego miejsca przeszywało duszę, kazało zapomnieć o świecie zostawionym za plecami i trwać w zniewalającej chwili. 🙏 Wędrując w górę strumienia, dotarłem do klejnotu tej krainy – maleńkiego jeziorka Lac de Fischboedle, którego taflę skuł już pierwszy oddech Zimy. ❄️ Było ono zwieńczeniem wspinaczki, cichą nagrodą za trud. Wysoko nad nim, niczym diament w koronie gór 💎, lśnił kolejny wodospad, dowodząc, że w tej krainie na wodospady limitu nie ma. Ścieżka wokół jeziora wiodła ku gigantycznym głazom, kościom śpiących olbrzymów 🪨, które przez wieki staczały się z grani. Idąc dalej, ku większemu z jezior, Lac de Schiessrothried, baśń zaczęła zmieniać swój ton. Niebo spochmurniało, a Królowa Chmur zasnuła świat szarą kotarą. ☁️🌫️ Widokom odjęto blasku, lecz w zamian nadano im mocy złowieszczego majestatu. Tu skończył się nostalgiczny rozdział opowieści, a rozpoczęła się prawdziwa próba. Nagle, niewidzialna siła zdawała się piętrzyć ziemię pod stopami ↗️, a chojna Zima-Czarodziejka obsypała wszystko zdradliwym, białym puchem. 🌨️ W lesie rozpoczął się taniec z Zimą, lecz prawdziwa walka miała dopiero nadejść. Letni szlak, oznaczony jako trudny, zniknął, pożarty przez śnieg. Istniał już tylko kilkadziesiąt centymetrów pod stopami, w innym świecie. Ufać mogłem jedynie śladom innych śmiałków, którzy przede mną rzucili wyzwanie górze. 👣 I wtedy właśnie góra zaczęła szeptać mi swoje prawdy. 📜 Lekcja pierwsza: Jeden krok może znaleźć pewne oparcie na skale ukrytej pod śniegiem. Drugi, postawiony tuż obok, może zapaść się w nicość, wciągając cię po pas w zimną otchłań. 😱 Lekcja druga: Biała pierzyna, choć piękna, jest mistrzynią iluzji. Pod jej niewinną powierzchnią wciąż płyną bystre strumienie, których szeptu nie słychać. I choćbyś miał najlepsze buty wędrowca, nie oprą się one lodowatemu uściskowi wody, która wleje się do nich od góry. 👢💦 W uszach dźwięczały mi słowa Wyroczni @🚲 Igloo 🔮, która niczym Szeherezada, rzekła z proroczym współczuciem: „Ambitną ścieżkę obrałeś sobie, chłopcze”. Sam szczyt okazał się królestwem Wiatru i Mgły. 🌬️🌫️ Pustym tronem, na którym nie czekała żadna nagroda. Widoków nie było 🚫👀, jeno przenikliwy chłód. 🥶 Salwowałem się więc ucieczką z powrotem w objęcia baśniowego lasu. 🏃♂️💨 I stał się cud. ✨ Im niżej schodziłem, tym łaskawsza stawała się kraina. Chmury rozstąpiły się, ukazując kilka panoramicznych obrazów 🌤️🌄, które niczym pożegnalny dar gór, wlały w moje żyły czyste endorfiny. 😊💪 Wtedy zrozumiałem. To właśnie ta wędrówka zapisała się w moim sercu jako jedna z najlepszych. ❤️🥇 Złożyły się na to trzy zaklęcia: magia malowniczych widoków 🏞️, adrenalina niebezpiecznej próby na grani 🧗♂️ oraz szept wodospadów 🌊, który towarzyszył mi przez całą drogę. I tak kończy się ta baśń. 📖 @🚲 Igloo Kilka fotek dedukuję twojemu proroctwu @M∆GD∆LEN∆ dla Ciebie też dedykacja z Listkami ;)
04:19
15.0km
3.5km/h
860m
860m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 planned a hike.
November 24, 2025
06:00
15.3km
2.6km/h
840m
840m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 planned a hike.
November 24, 2025
17:03
45.5km
2.7km/h
2,740m
2,740m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 went for a hike.
November 22, 2025
Jeśli myślicie, że dobrowolne testowanie wytrzymałości na mróz to dobry pomysł na relaks 🤔, to posłuchajcie mojej historii. Zaczęło się od rześkiego poranku z temperaturą -16°C 🥶. Potem, bez ostrzeżenia, przyszła fala upałów – w ciągu dnia termometr pokazał GORĄCE -6°C ☀️😎. Można było prawie zdjąć kurtkę. Prawie. 😉 Etap 1: „Na Feldberg? A, to wejdę naokoło, będzie śmieszniej” 😈. Wszystko zaczęło się niewinnie, na parkingu nad wodospadem Fahler Wasserfall. Zamiast wybrać najprostszą drogę na szczyt, w mojej głowie zrodził się genialny plan 💡: a co, gdybym tak zaliczył po drodze trzy schroniska – Todtnauer Hütte, St. Wilhelmer Hütte i Zastler Hütte? 🛖🛖🛖 Nazwałem ten manewr „okrężnym harakiri” 🤯. Efekt? Epicka, samotna walka 🤺 z zaspami, które złośliwie sięgały po kolana, oraz nieplanowane lekcje baletu na lodzie. 💃🧊 Etap 2: Zejście, czyli kontrolowany poślizg z widokiem. Po zdobyciu Feldbergu (i chwili osobistego triumfu! 🏆) czas było zsunąć się w dół w kierunku Todtnauer Wasserfälle. A żeby nie było nudno, zafundowałem sobie test na lęk wysokości na moście wiszącym Black Forest Linie 🌉. Kołysze przyjemnie, zwłaszcza gdy próbujesz nie myśleć o tym, jak daleko jest na dół, a nikogo nie ma w pobliżu, żeby cię złapać. 😱 Etap 3: „Skończyły się upały, zaczyna się horror” 👻. Gdy słońce postanowiło, że ma już dość i zaszło w okolicach Hasenhorn 🌅, moja tropikalna pogoda też się skończyła. Temperatura łaskawie spadła do -10°C, żebym przypadkiem się nie przegrzał. Zaczęła się najlepsza część – nocny maraton w stronę Herzogenhorn 🏃♂️💨. I jakby tego było mało, trasa zaserwowała mi bonus: zejście przez klimatyczny, ciemny Wąwóz Wasserfallsteig 🌲🌑🌲. Jedynym towarzyszem był snop światła z mojej czołówki i szum wody gdzieś w ciemnościach 💧. Finał to wspinaczka obok Fahler Wasserfall do mety. 🏁 Mój Zestaw Przetrwania dla Samotnych Entuzjastów Mrozu: 🛠️ A teraz poważnie – jeśli chcesz powtórzyć ten wyczyn, musisz mieć kilka zabawek: • Raczki/raki: ⛓️ Chyba że Twoim celem jest zostanie ludzką kulą do kręgli. 🎳 • Stuptuty: 👢 Bo śnieg w butach jest fajny tylko przez pierwsze trzy sekundy. • Dobre buty: 👟 Takie, w których nie stracisz czucia w palcach po godzinie. • Czołówka: 🔦 Żeby widzieć, na którym kawałku lodu za chwilę polegniesz (i docenić klimat wąwozu). • Ubranie na cebulkę: 🧅 Niezbędne, żeby móc się rozebrać podczas popołudniowej fali upałów (-6°C), a potem szybko ubrać wszystko z powrotem, gdy wieczorem wraca normalna zima (-10°C). Polecam? Oczywiście. 👍 Czy zrobiłbym to jeszcze raz? Zapytaj mnie latem. 😉☀️
09:33
37.0km
3.9km/h
1,660m
1,680m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 planned a hike.
November 19, 2025
12:23
36.0km
2.9km/h
1,640m
1,640m
🌲🥾Vaga 🏔️bonD🥾🌲 went for a hike.
November 16, 2025
To był jeden z tych dni, które zaczynają się ponuro, a kończą idealnie. Poranny deszcz w Meklemburgii szybko poszedł w zapomnienie, gdy za Lubeką przywitało mnie słońce. Wiedziałem, że muszę to wykorzystać. Wybór padł na Heiligenhafen – i to była dobra decyzja. Spacer po autentycznym porcie, a potem chwila zadumy nad jeziorem Binnensee. Oczywiście nie mogło zabraknąć też spaceru po szerokiej plaży i wejścia na słynne, zygzakowate molo, by poczuć prawdziwą morską bryzę i spojrzeć na Bałtyk z innej perspektywy. Na idealne zwieńczenie tak udanego popołudnia trafiłem do restauracji “Alte Salzspeicher”, tuż obok kościoła. Ten charakterystyczny, lekko krzywy budynek z muru pruskiego ma ponad 400 lat i kiedyś służył jako magazyn soli. Klimat tego miejsca jest niesamowity, a stek, który tam zjadłem, był po prostu wyśmienity.
02:51
12.7km
4.5km/h
50m
50m
Nice walk 😱
Translated by Google •
Sign up or log in to continue
Everything You Need To Get Outside
Ready-Made Inspiration
Browse personalized adventures tailored to your favorite sport
A Better Planning Tool
Build your perfect outdoor experience using the world’s best outdoor tech
More Intuitive Navigation
Turn-by-turn navigation and offline maps keep your adventure on track
A Log of Every Adventure
Save every adventure and share your experiences with your friends
Sign up or log in